[wątek główny #3] Długa droga do domu.

Przyglądał się stworowi uważnie, szukając słabego punktu i cały czas się zastanawiając, czy to kolejny duch, czy coś całkiem materialnego jednak. Nasłuchiwał też, czy coś nie nadchodzi. 'Drugi Toritaka', znaczy widziało to to tego potężnego chłopa. Ale czy to to go zabrało? Czy ta robota mogła kiedykolwiek być warta tej skromnej sumki, którą miał dostać?

Wiec mamy jakis slad po Sanosuke. Oby.
Na razie stworzenie jest zainteresowane tylko Sokolem i jeszcze nie atakuje, tyle dobrego. Ale zaden z nich nie sciagnal dloni z rekojesci swojej katany.

-Hmmm? Twoi ludzie chyba nie potrafią mówić, Rasetsu.
Shigure znowu na niego zawarczał.

Natsume w końcu się odezwał. Bardzo, baaaardzo ostrożnie:
-Potrafimy mówić. Po prostu twoja... obecność tutaj, jest dla nas... zaskoczeniem. Kim jesteś? Nie. Jak jesteś?

Moglibyście przysiąc, że pod maską istota uśmiechnęła się. I to bardzo nieprzyjemnym uśmiechem. Nie macie pojęcia skąd to wiecie- maska nadal pozostaje bez wyrazu. Po prostu wiecie.
-Ciekawie postawione pytanie, Toritaka.

Postać nie poruszając się, zbliżyła się do Sokoła. Bardziej przepłynęła w powietrzu, niż przeszła. Materiał jej ubrania, szczególnie wstążki przy masce, zafalowały, jakby w zwolnionym tempie, mimo braku wiatru.
-Oh... a więc ci śmieszni śmiertelni pomylili się. Toritaka, którego szukali jest tutaj. Nic dziwnego, że tamten wydawał mi się... bezwartościowy...

Najwidoczniej także i ten tu stwór dał się wmanewrować w całą pomyłkę, skoro dopiero teraz zorientował się, że Sanosuke nie jest tym Toritaka, którym być powinien. O tym jednak kompletnie nie wspomniał.

Istota uniosła dłoń i delikatnie przejechała palcami po czymś widocznym chyba tylko jej, a prowadzącym w okolice klatki piersiowej Natsume. Jej zamaskowana głowa przechyliła się pod dziwnym kątem.
-Interesujące... bardzo interesujące...

-Tak, kurwa, po prostu FASCYNUJĄCE- Warknął Shigure złośliwie, podnosząc się, otrzepując i jeżąc się z stronę koziogłowego.-I, z całym szacunkiem, na twoim miejscu bym tego nie dotykał.

Renji wzial gleboki wdech.
- Z calym szacunkiem, jesli mozna... skoro nasi towarzysze nie sa ci potrzebni... moze nam ich zwrocisz... i rozejdziemy sie wszyscy, zapominajac ze to spotkanie mialo w ogole miejsce...?

Chwilka, moment, coś tu śmierdziało jak stopy jego senseia, o ile nie gorzej. Tamten Toritaka, którego szukają jacyś inni, jest nie tym Toritaką o którego chodzi? Ale że jak to? Znaczy chodzi o tego Toritake tu o, czy jest tu więcej jeszcze Toritaków i cały las jest Toritaką i spojrzał Gorou w Toritakę i wszystko było Toritaką. Ale tak naprawdę... o co tu chodzi? Nie podobało mu się to. Miał wrażenie, że monety sypią się z jego worka. W dodatku ten tu Toritaka najwyraźniej miał na sobie COŚ, a już tyle COSIÓW on tu widział, że chuj z tym. Nigdy więcej się nie wplącze w coś bez sprawdzenia dokładnie. Nie ważne ile by mu pieniędzy dawano. Było się wycofać jak natknął się na tego konia. Najpóźniej przy porowej babie.

Postać roześmiała się.
-Nie dotykać? Niepotrzebni? Rozejdziemy się? Wy jesteście bardziej zabawni od tych nawiedzonych fanatyków. Niby czemu miałbym wam oddać moje zabawki?

- Hah... bo bardzo bysmy chcieli ich odzyskac i opuscic ten las... ale coz, probowac mozna bylo...

-Lubię cię, człowieczku. Zabawny jesteś. Tylko co JA z tego będę miał? Widzisz, skoro się już zainteresowałem tymi ledwie żywymi ptaszynami, musiałem mieć ku temu powód, prawda?

Sklonil sie leciutko, ale nie spuszczajac stworzenia z oczu.
- Z pewnoscia go miales. Ale czy bedziesz skorym podzielic sie nim z nami? To ulatwiloby ewentualne..ah. Rozmowy.

W jaki sposob Renji-sama dawal rade rozmawiac z tym czyms bylo ponad pojmowanie Hiro, wiec uznal ze poprostu skupi sie na obserwowaniu czy ta istota nie wykouje jakis podejrzanych ruchow...

-Hmmm... mogę wymienić tamtego Sokoła, na tego tu. Ten mi się bardziej przyda.

- Maa, widze ze odrazu przechodzisz do meritum... ale moze o tym za chwile? Powiedz najpierw o tym co cie sklonilo zatrzymac naszych towarzyszy, bo chyba jednak jest ich 2? Toritaka i drugi chlopak?

-Fanatycy ich bardzo chcieli. A, że fanatycy mnie zdenerwowali...
Dopiero teraz obrócił głowę w kierunku Renjiego. A właściwie to... w jednej chwili maska zwrócona była w kierunku Natsume, w następnej już patrzyła na Renjiego. Nie widzieli żadnego ruchu pomiędzy tym.
-Zdenerwowali mnie, więc się z nimi długo nie bawiłem. Byli nudni.

Stwór uniósł dłoń. Przy jej palcach widoczne teraz były cienkie, czarne nici. Takie, jak przy szyjach kultystów, z którymi dopiero walczyli.

Kropla zimnego potu splywajaca powoli po plecach.
- Ah... mam nadzieje ze my cie niczym nie zdenerwujemy... Ale tez nie przepadam za fanatykami... jakiegokolwiek rodzaju...

Natsume wykorzystał fakt, że Renji zajmował uwagę istoty. Subtelnymi gestami starał się właśnie porozumieć z Shigure. Nie odzywali się. Po prostu starali się dogadać ledwie zauważalnymi ruchami dłoni i głowy. Naturalnie nie był to żaden język migowy. Robili to na wyczucie.

-To, czy mnie nie zdenerwujecie zależy od tego, na ile jesteście interesujący. No i chce Sokoła. Oddam wam za niego tego drugiego Sokoła.

- A dlaczego akurat Sokola? Sa Ci potrzebni do czegos? I rozumiem ze skoro zalezy ci tylko na Sokole to Feniks ci nie bedzie do niczego przydatny? Tylko upewniam sie czy dobrze cie zrozumialem.
Usmiechnal sie.
Nie mial pojecia do czego ta rozmowa ich doprowadzi, ale moze jak poprzeciaga ja to ktos wpadnie na jakis pomysl co dalej.

No lepiej, żeby nie próbował jego przehandlować. Inaczej Żurawinka zobaczy, że wakizashi przy jego boku dla ozdoby to nie jest.

-Tak, tylko Sokół jest mi przydatny. Ale ten drugi człowieczek... kto wie, może jego da się wymienić na coś ciekawego. A jeśli nie, po prostu go zjem. Żadna strata.

...zjesc. Cudownie.
Renji zasmial sie ciut nerwowo.
- Ah... coz, mi ludzie wydaja sie jakos malo jadalni... I tylko ludzi na ludzi jestes sklonny wymienic, czy handel wymienny obejmuje tez inne rzeczy...?

-On nie "je" ludzi dosłownie. Żywi się ich duszą.- Wyjaśnił Natsume.

-Istotnie. Kto, jak kto, ale ty doskonale się na tym znasz, prawda, Toritaka? Hmmm jeśli zaproponujesz mi coś równie ciekawego jak ten zabawny człowieczek, kto wie?

- Renji-sama nie-
- Shhh Hiro. Nie przerywaj nam, na razie tylko rozmawiamy, nie zawiazujemy jeszcze zadnej umowy. Mamy chwile czasu, a chcemy zeby i wilk byl syty i owca cala. Hm, coz, my bysmy chcieli.
Nie spuszczac tego czegos z oczu. Mrugnac mozna, ale nie spuszczac z oczu.

Shigure warknął na "wilka".
Istota parsknęła na "owcę".
Równocześnie.
Natsume wyglądał na rozbawionego, ale nie ośmielił się roześmiać.

- To tylko takie powiedzenie, prosze o wybaczenie jesli ktos poczul sie urazony. O czym to my... ah, tak... Czy wiec bylaby w ogole mozliwosc wymiany naszych towarzyszy na cos innego jak... inni towarzysze?
Znowu sie usmiechnal. Kusilo go strasznie zeby wyciagnac wachlarz, ale czul ze to nienajlepszy pomysl na teraz.

'Może wymieńmy ich na strzełe w dupe' pomyślał, ale na szczęście nie powiedział tego na głos. Chociaż.. czy to było istotne, czy powiedział?

-Proponuj, śmiertelny. Ale Sokół zostaje ze mną.

Natsume zmrużył oczy. Bardzo intensywnie analizował sytuację.

- Hah, nie wiem co na to ow Sokol.... coz, Hiro moze zatanczyc albo zaspiewac.
- . . . Renji-sama, przeciez wiesz ze nie...
- Tak, wiem, i wlasnie dlatego moze to byc zabawne, a pan najwyrazniej tego szuka~
Albo i nie. Bylo widac ze Toritaka mysli nad czyms mocno, i oby wymyslil cos zanim Renjiemu wyjdzie wena do zabawiania stwora rozmowa...