[wątek główny #3] Długa droga do domu.

Natsume zamaszystym ruchem rozwinął oba wachlarze. Były piękne same w sobie- czarne, z drobnymi kwiatami, wyglądającymi niczym rozsypane płatki sakury.
Zręcznym obrotem przebył natychmiast odległość do kolejnego wychodzącego z lasu kultysty-zombie.
Błyskawicznymi ruchami rąk, Sokół ciął przeciwnika na kształt liczby "10" [japońskiej ofc].

Cała akcja wyglądała jak płynny taniec.

[2 bronie- razem 21 obrażeń]

Niestety płynność ruchów zakłóciła łapa kultysty, który ciął Natsume w ramię, raniąc go.

[-5 obrażeń]

Najwyrazniej po trafieniu w glowe nie wstaja, wiec tam trzeba mierzyc. Katana Renjiego poslala leb umarlaka gdzies w krzaki, zostawiajac cialo bez niej. Z racji ze Gorou ustrzelil juz tego ozywienca najblizej Hiro, ten zaatakowal kolejnego - tego ktory byl przy Natsume. Nie bylo to tak efektowne ciecie jak te wykonane przez jego pana, ale ostrze i tak dosc gladko przeszlo przez gardlo oddzielajac glowe od reszty.

[Renji: dmg 24, Hiro: dmg 18]

Wystrzelił kolejną strzałę. Trafił, bo trafić musiał - gdyby czegoś TAKIEGO nie trafił, to by chyba na miejscu otworzył sobie brzuch z żałości. Jednak stwór akurat w tej chwili postanowił się ruszyć i zamiast kolejnego pięknego strzału w oko, który by trupa ukatrupił raz jeszcze, strzała rozcięła tylko skórę z boku czaszki.

[attack roll swietny, ale dmg nie wiem jakim cudem tylko 7. naprawde paskudny rzut, same 2, 3 i jedno 4, wiec po redukcji zombiak dostal 2 punkty ran]

Natsume zawirował po raz kolejny, jakimś cudem jednym tessenem rozcinając głęboko w pionie brzuch kultysty, aż po żebra, drugim prawie ucinając mu głowę. Prawie, bo tessen naturalnie nie przecina kości.

Kolejny "ożywieniec" padł martwy.

Tymczasem Shigure zniknął w lesie.

Kolejne kilka trupów wysunęło się bliżej drużyny. Jeden nawet dał radę doczłapać do Natsume zajętego kreatywnym rozpłatywaniem martwych kultystów, wyciągnął w jego stronę pięść... i przyłożył mu, ale było to tak słabe uderzenie, że jedynie zwróciło uwagę Sokoła.

Kakita wykonal kolejny blyskawiczny atak i w sam ruch katana byl wyprowadzony po prostu pieknie... niestety minimalnie zabraklo sily i ciecie nie dalo rady ozywienca dobic.
Drugi Zuraw podobnie - atak wyprowadzil dobrze, ale tez zabraklo na zupelne odciecie glowy.

(Renji dmg - 22, Hiro to samo, wiec zombiaki dostaly po 17 obrazen, a leb odpada przy 18 :/)

Okazja by zrehabilitować się za poprzedni strzał nadeszła bardzo szybko. Umarlak zachodzący Renjiego od tyłu padł, a strzała - tym razem z innym grotem niż poprzednia - przeszła gładko przez jego ciało i wbiła się w idącego powoli za nim. Jedna strzała, dwa trupy. To było piękne.
Chociaż będzie musiał oszczędzać te strzały, zostało mu ich teraz tylko cztery, a tej akurat nie miał zamiaru już dotykać, skoro przeszyła ciało skażonego wroga na wylot.

[przepraszam, ale attack roll ponad 60, a dmg 53. cos mi sie nalezy, a trupow mamy pod dostatkiem XD]

Natsume lekko uderzony, natychmiast się odwrócił i ciął na wyczucie. Tym razem jeden wachlarz odciął dotykającą go dłoń denata, drugi natomiast został złożony, wepchnięty kultyście prosto w paszczę, od dołu. Dobijając go wnętrzem dłoni z całej siły, Sokół przebił czaszkę.
Umarlak padł, a Natsume, pomagając sobie w wyciągnięciu swej zabójczej broni butem, zauważył, co prawda kolejnego, wytaczającego się zza drzew zombie, ale ułamek sekundy za długo trwało, nim odblokował wachlarz.
Zdążył jednak zasłonić się przed ciosem zombie, który w ten sposób jedynie lekko obił mu plecy.

Zza drzew dało się usłyszeć wściekłe warczenie Shigure.

Tym razem juz oba zurawie ciecia padly idealnie i dwie kolejne glowy potoczyly sie po ziemi.
Gdyby byl czas na to, mozna by sie zachwycac atakami Renjiego, najwyrazniej umial spozytkowac czas nie tylko na przebywanie w herbaciarniach i zachwycanie sie urokami zycia, a lata nauki w szkole Kakita teraz dawaly efekty. Bylo to tez widac po Hiro, ktoremu co prawda brakowalo swego rodzaju elegancji w walce, ale nie mozna bylo odmowic mu skutecznosci.

[Renji atk - 46 dmg - 27, Hiro atk - 23 dmg - 32]

Kolejne trafienie, i chociaż nie zabiło, to przynajmniej na chwilę zamroczyło przeciwnika, kiedy jego nadgniły mózg przetwarzał problem pod tytułem 'mam strzałę w tchawicy'.

[dmg 11]

Natsume po raz kolejny wykonał swój "taniec śmierci", ścinając kolejną głowę.

Dwa szybkie ciecia, i nawet gdyby te ozywience mialy wiecej swiadomosci, to nie wiedzialyby co i kiedy je trafilo. Bezglowe ciala padly na ziemie, a Zurawie ruszyly na kolejnych przeciwnikow...

[honestly... Renji: atk 58 dmg 28, Hiro: atk 50 dmg 29]

Ostatni trup padł od strzały. Gorou, kiedy tylko przez moment nic z lasu nie wylazło, od razu ruszył do najbliższej ofiary. Obszedł kultystę to z jednej, to z drugiej... w efekcie splunął i kopnął w ziemię obok niego, ale strzały nie wyjął ani jednej.

Natsume obrócił wachlarz w dłoni i z niebywałą finezją rozpłatał nim brzuch kultysty. Drugi wachlarz zamknął, wbił w jego szyję i tam otworzył. Głowa zawisła bezwładnie, ledwie utrzymując się na karku, a kultysta powoli upadł.
[Nie wiem jak, ale za taki epicki atk roll...]

Wgladalo na to ze Natsume zatlukl juz ostatniego. Renji i Hiro strzepneli krew z katan, i spojrzeli wyczekujaco na Sokola.

Wydawało się, że już będzie spokój. Natsume pozwolił sobie nawet podeprzeć się na drzewie i powoli zsunąć się do pozycji siedzącej. Kiedy zaczął oglądać swoje ubranie z lekką paniką...
...czterech kolejnych wskrzeszonych kultystów wyszło spomiędzy drzew.
Jednak zanim zdążyli zareagować, niedaleko, z lasu, dało się usłyszeć warczenie. I wściekły ryk Shigure.
Po chwili wszyscy pozostali kultyści padli martwi. Już na stałe.

Natsume resztką sił podniósł się chwiejnie i odwrócił w stronę, z której dobiegał odgłos.

Obejrzał sobie trupa dokładniej. Nie miał okazji widzieć nic skażonego wcześniej, a chyba od patrzenia to się nie umiera.... dobra, się umiera, ale on był ostrożny. I kiedy tak się przyglądał...
Podszedł szybko do drugiego, zaraz do trzeciego.
Gwizdnął i ruszył za Shigure. Jeśli lisowilkolud też te nici zauważył i ruszył za nimi, to cholera wie w co się władował za kłopoty. Zatrzymał się. Co go to obchodzi? Chodziło o pieniądze przecież. ... Ale jak się stąd nie wydostanie, to i z pieniędzy nici, a nie wiadomo, czy w ogóle da radę wyjść żywy, z tymi truposzami, na poł zeżartymi końmi, i chuj wie co jeszcze w tym pieprzonym lesie jest. Szedł szybko.

Po szybkich ogledzinach wydawalo sie ze ich ubrania sa czyste, wiec nieco spokojniejsi (acz z bronia dalej w pogotowiu) ruszyli za pozostalymi.

Już kawałek dalej zauważyć mogli, że Shigure wyraźnie szarpał się z czyjąś ręką. Normalne sytuacja mogłaby wydać im się zabawna. Oto wilkolis szarpał za rękę postać, która stała kompletnie niewzruszona tym. Nawet nie drgnęła, mimo siły, jaką Shigure wkładał w szarpanie jej rękawa.
Wilkolis warczał na postać.

Najchętniej to by po prostu zaczął strzelać. Ale to raczej nie było najmądrzejsze rozwiązanie, przynajmniej póki Sokół nie powiedział, że można albo i trzeba.

Nawet bylo, poki Shigure nie zaczal powarkiwac. Pies jak warczy to zwykle oznacza zagrozenie...
Zurawie byly gotowe w kazdej chwili wyciagnac znowu swoje katany.

Kiedy drużyna podchodzi bliżej, zaczyna widzieć postać wyraźniej.
Przede wszystkim materiał jej szaty jest zbyt delikatny i niepodobny do żadnej tkaniny znanej im.
Drugą bardzo rzucającą się w oczy cechą postaci, jest sam sposób, w jaki założone ma kimono. Prawa strona przykrywa lewą...
No i przede wszystkim maska. Czarna maska, na kształt koziego łba, z rogami. Przyozdobiona zwiewnymi wstążkami. Jedną z nich Renji widział wcześniej.
Postać jednym, szybkim ruchem -tu, warto zauważyć, że cała istota nadal była jak posąg, poruszyła się tylko jej ręka- odrzuciła Shigure na bok.
Wilkolis zatrzymał się dopiero na pobliskim drzewie i zaskomlał.

Postać w masce-mimo, że sama maska nie miała ekspresji- zdawała się przyglądać im w sposób, od którego po plecach przeszły im ciarki.



Natsume patrzył na nią. Był w szoku.

W tej chwili myślał tylko o brzęku monet wpadających do jego sakiewki. I tak, jak pieniądze były najważniejsze, tak... jak się jest trupem, to się nie ma pieniędzy, a można się odrodzić jako coś znacznie gorszego niż Osa. Ale nie. Umówił się. Dał słowo. Ten głupi Żuraw mu płaci, więc nie może zostawić go w środku lasu z tym CZYMŚ. Skoro to rzucało wilkolisem, to da się to zabić. Na pewno.

Starał się ignorować głos przypominający mu bolesne uderzenia pora.

Hiro nawet nie dal rady wydobyc z siebie glosu, a Renji cicho wyszeptal pytanie do Natsume.
- Toritaka-san... co to..jest..?

-Sam chciałbym wiedzieć...- Odpowiedział.

-Kolejni śmiertelni w MOJEJ części lasu?-Stwierdziła lodowato tajemnicza postać.- I drugi Toritaka. To... interesujące.
Istota zaczęła teraz lustrować samego Natsume.